Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Niezwykłe życie zwykłych kobiet. Dlaczego warto czytać o naszych prababkach?

Historia Polski to nie tylko historia mężczyzn. Aleksandra Zaprutko-Janicka pokazuje jak ważna była w dwudziestoleciu rola „zwykłych” kobiet. „Zwykłych”, czyli tych, które zajmowały się codziennymi sprawami i podejmowały pracę, aby zapewnić domownikom godną egzystencję. „Zwykłych”, ale nie zwyczajnych

W kuchni najchętniej widzą kobiety mężczyźni pragnący umniejszyć ich rolę lub ci, którzy odmawiają płci pięknej większych ambicji. W rzeczywistości to przestrzeń przeznaczona nie tylko do gotowania. Stanowi ona logistyczne centrum domu i rodziny, podstawę gospodarstwa domowego. To tu właśnie daje się zauważyć społeczne i technologiczne zmiany, a nierzadko i polityczne rewolucje. Kuchnia w najnowszej książce Aleksandry Zaprutko-Janickiej staje się symbolem.

Historia, ta oficjalna, podręcznikowa, pomija kobiety. „Dwudziestolecie od kuchni” stara się przywrócić proporcje. Odzyskiwanie niepodległości, rodząca się polska państwowość kojarzą się nam wciąż głównie z Józefem Piłsudskim i Legionami. Kobiety nie uczestniczyły w walce zbrojnej (niemal), ale dbały o żołnierzy. Te, które pozostawały poza działaniami na froncie z odwagą podjęły zadania dotąd zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Okazało się, że nie wymagają nadzoru, a często nawet pracują od nich znacznie lepiej. Jednak za gotowość do pracy i solidne wykonywanie obowiązków wcale nie otrzymały nagrody…

Poleska kobieta w drodze na targ. Zabiera wszystko, co może spieniężyć, by kupić niezbędne rzeczy jak nafta czy sól. Ilustracja i podpis pochodzą z książki "Dwudziestolecie od kuchni" Aleksandry Zaprutko-Janickiej.

fot.Narodowe Archiwum Cyfrowe Poleska kobieta w drodze na targ. Zabiera wszystko, co może spieniężyć, by kupić niezbędne rzeczy jak nafta czy sól. Ilustracja i podpis pochodzą z książki „Dwudziestolecie od kuchni” Aleksandry Zaprutko-Janickiej.

Autorka, powołując się na materiały źródłowe, artykuły z ówczesnych czasopism i pozycji wydawniczych pokazuje czytelnikom jak bardzo wykorzystywane i niedoceniane były w dwudziestoleciu przedstawicielki płci pięknej. Gorzej opłacane, ograniczane (bo pracą nauczycielki czy urzędniczki mogły się trudnić tylko do czasu zamążpójścia), dyskryminowane (lista dostępnych kobietom zawodów była mocno okrojona i takie profesje jak na przykład kobiety-lekarze budziły kontrowersje). Dlatego gdy mężczyźni powrócili z wojny i trzeba było zrobić dla nich miejsce na rynku pracy – bez skrupułów zaczęto zwalniać kobiety, które dopiero co zaczęły wybijać się na własną, społeczną niepodległość.

Czystki dotyczyły przede wszystkim prac w administracji państwowej, sądownictwie i edukacji. Oczywiście zwolnienia argumentowano potrzebą zadbania o rodzinę, ale nierzadko odwoływano się również do tez w stylu: kobieca natura jest całkowicie odmienna od męskiej, a zatem różne jest ich przeznaczenie i społeczne zadania. Aleksandra Zaprutko-Janicka, przytaczając dyskusje w ówczesnych mediach, nie pomija także głosu samych kobiet, sprzeciwiających się postępującej emancypacji.

Pierwsza wojna światowa otworzyła kobietom drogę do kariery zawodowej, a rozwój techniki stworzył nowe zawody. Jednak nie wszyscy byli zadowoli z postepującej emancypacji kobiet. Gdy mężczyźni zaczęli powracać po wieloletniej wojnie, bez skrupułów zwalniano kobiety, które zyskiwały ekonomiczną i społeczną niezależność. Na zdjęciu centrala telefoniczna w Warszawie - bycie telefonistką uznawano ówcześnie za typowo damską profesję.

fot.Narodowe Archiwum Cyfrowe Pierwsza wojna światowa otworzyła kobietom drogę do kariery zawodowej, a rozwój techniki stworzył nowe zawody. Jednak nie wszyscy byli zadowoli z postepującej emancypacji kobiet. Gdy mężczyźni zaczęli powracać po wieloletniej wojnie, bez skrupułów zwalniano kobiety, które zyskiwały ekonomiczną i społeczną niezależność. Na zdjęciu centrala telefoniczna w Warszawie – bycie telefonistką uznawano ówcześnie za typowo damską profesję.

Dwudziestolecie od kuchni” to jednak nie tylko historia kobiet, które walczyły o równouprawnienie. Autorka przybliża czytelnikom rzeczywistość gospodarstw domowych, ze szczególnym uwzględnieniem tych najbiedniejszych, chłopskich. Zaglądamy tu do kuchni i garnków nie tylko tych warstw społecznych, do których historii przyzwyczaiły nas popularne wydawnictwa poświęcone kulinariom.

Patrzymy w tej książce jednak nie tylko we wnętrza garnków. Zaprutko-Janicka nie oszczędza praktycznie żadnego domowego kąta. Otwiera przed nami skrzynie i komórki; wędruje po sklepach, straganach i magazynach. A wszystko to umieszcza w szerokim kontekście społecznym i ekonomicznym.

Wiejska kobieta wpatruje się niepewnie w czajnik elektryczny. Wreszcie aby zagotować wodę na herbatę nie trzeba pędzić po drewno. Ilustracja i podpis pochodzą z książki "Dwudziestolecie od kuchni" Zaprutko-Janickiej.

fot.Narodowe Archiwum Cyfrowe Wiejska kobieta wpatruje się niepewnie w czajnik elektryczny. Wreszcie aby zagotować wodę na herbatę nie trzeba pędzić po drewno. Ilustracja i podpis pochodzą z książki „Dwudziestolecie od kuchni” Zaprutko-Janickiej.

Autorka nie zapomina także o rewolucji technologicznej, która miała decydujący wpływ na jakość ówczesnego życia. To wtedy właśnie nastąpiło upowszechnienie prądu, wynaleziono kuchenki elektryczne, tradycyjne lodownie zastąpiono lodówkami. Wszystko to, co dziś wydaje się takie oczywiste – wtedy takie nie było. I jak okazuje się po lekturze „Dwudziestolecia od kuchni” – najważniejsza historia rozgrywa się nie na światowych kongresach i zjazdach, ale w poszczególnych domostwach.

W książce poświęconej kulinarnej stronie przedwojennej polski nie zabrakło także fragmentów dotyczących stosunków społecznych panujących w ówczesnym świecie. Dowiadujemy się tu zatem o relacjach między państwem a służbą, o nadużyciach seksualnych, a także o tzw. podwójnej moralności, znanej chociażby z twórczości Gabrieli Zapolskiej. Tamtejsza rzeczywistość była dla kobiet okrutna. I autorka nie boi się o tym mówić.

Wychowywane w niewielkich miejscowościach młode dziewczęta wyjeżdżały do większych miast za chlebem. Tam najczęściej zatrudniały się jako pomoce domowe i tak zarabiały na utrzymanie. Przy okazji przyswajały sobie wielkomiejskie nowinki. Na ilustracji okładka popularnego poradnika dla służby domowej, wydanego przez "Bluszcz".

fot.domena publiczna Wychowywane w niewielkich miejscowościach młode dziewczęta wyjeżdżały do większych miast za chlebem. Tam najczęściej zatrudniały się jako pomoce domowe i tak zarabiały na utrzymanie. Przy okazji przyswajały sobie wielkomiejskie nowinki. Na ilustracji okładka popularnego poradnika dla służby domowej, wydanego przez „Bluszcz”.

Dwudziestolecie od kuchni” to zręcznie napisany esej historyczno-obyczajowy (tak go chyba należy sklasyfikować), unikający nudy i zadęcia charakterystycznego dla prac naukowych; niesamowicie ciekawy i momentami mocno zaskakujący. I nie ukrywajmy, to pozycja feministyczna, bo autorka dyskryminację nazywa „dyskryminacją”, a nie „obyczajem”. Całość dopełniają fragmenty, w których Zaprutko-Janicka powołuje się na własne autentyczne doświadczenia oraz rodzinne tradycje.

Plusy:

  • powoływanie się na źródła
  • szeroki kontekst historyczny
  • wielość tematów, których styczną jest kuchnia
  • szeroki przekrój społeczny, a nie skupienie się tylko na jednej warstwie

Minusy:

  • dodane na koniec niezawodne porady sprzed wojny są niejako „doklejone”, bez związku z treścią książki
  • rozdział dotyczący życia towarzyskiego skupia się na wyższych sferach, pomijając np. klasę średnią, mieszczaństwo czy wieś (razi to w porównaniu z resztą książki, która pokazuje różne warstwy społeczne)

Metryczka:

Autor: Aleksandra Zaprutko-Janicka
Tytuł: „Dwudziestolecie od kuchni. Kulinarna historia przedwojennej Polski
Wydawca: CiekawostkiHistoryczne.pl
Oprawa: twarda
Liczba stron: 288
Data wydania: 2017

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.