Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Zakończył się III Kongres Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski. Podsumowuje go dla nas prof. Andrzej Chwalba

Wczoraj zakończył się III Kongres Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski, na który zjechali naukowcy z czterech stron świata. O to, jak udała się tegoroczna odsłona zapytaliśmy profesora Andrzeja Chwalbę, który zainicjował tę cykliczną imprezę 10 lat temu.

Chęć uczestnictwa w kongresie i przysłuchiwania się dyskusjom badaczy zgłosiłam z odpowiednim wyprzedzeniem, rejestrując się na stronie internetowej. Po przybyciu na miejsce czekał na mnie pakiet powitalny, z płócienną torbą zawierającą między innymi bardzo elegancko wydany program wystąpień oraz angielskojęzyczne materiały promujące Kraków. Jeszcze tylko wydruk imiennego identyfikatora, który będzie miłą pamiątką i już można było ruszyć w kierunku sal, w których odbywały obrady. A było się komu przysłuchiwać.

Dyskutowali bliżsi i dalsi sąsiedzi, Polacy, Litwini, Białorusini, Ukraińcy, Niemcy, Szwedzi, Hiszpanie, ale też naukowcy z najdalszych stron świata, m.in. z Australii, Japonii, czy Kanady. Zderzenie myśli, wizji i interpretacji, które pozwalało nabrać zupełnie nowej perspektywy na różne aspekty historii Polski, ale też obserwować zażarte spory i bitwy na argumenty. A nie obelgi, co jest ożywcze w kontekście obecnie modnej „kultury” wypowiedzi.

Jak to wszystko wypadło?

W ostatnim dniu kongresu, pośród przechadzających się korytarzami Auditorium Maximum UJ osób zauważyłam profesora Andrzeja Chwalbę, który był inicjatorem i organizatorem pierwszej konferencji z tego cyklu. W 2007 roku dopiero zaczęłam studia historyczne w Krakowie i I Kongres Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski zapadł mi w pamięć jako wydarzenie, którym żył cały mój wydział. W drugim kongresie też uczestniczyłam, z przyjemnością oraz zaciekawieniem obserwując, jak rozwinęła się ta inicjatywa. 14 października, w chwili gdy ostatni prelegenci wygłaszali swoje referaty, a moderatorzy zamykali dyskusje, poprosiłam prof. Chwalbę o podsumowanie wydarzenia:

Największy pożytek czerpiemy  z tego, że w ogóle ten kongres się odbył, że chcieli do nas przyjechać ludzie z całego świata, z sześciu kontynentów. W tym również nasi bracia niekiedy odłączeni, z Europy Środkowej, Ukraińcy, Białorusini, Litwini, Łotysze. To bardzo, bardzo istotne żeby o tych trudnych sprawach rozmawiać.

Nie ukrywamy, że stosunek do Rzeczpospolitej niejednokrotnie nas dzieli i sami jesteśmy wewnętrznie też podzieleni. To nie jest tak, że my, wszyscy Polacy, polscy historycy oceniamy pozytywnie to co się działo w Rzeczypospolitej, w końcu ona upadła więc do jakichś grzechów również się przyczyniliśmy.

Uczestnicy kongresu na korytarzach Auditorium Maximum.

fot.Aleksandra Zaprutko-Janicka Uczestnicy kongresu na korytarzach Auditorium Maximum.

Jak podkreślił profesor, odbywający się cyklicznie kongres pozwala badaczom historii Polski z różnych stron świata rozmawiać bez napięć. Przede wszystkim daje jednak możliwość w sposób kulturalny zbliżyć się do wypracowania wspólnych stanowisk w różnych kwestiach. Proces ten jednak utrudnia polityka historyczna rządów w Mińsku i Kijowie. Budzi ona nowe konflikty. Andrzej Chwalba wyjaśnia:

Polega to na tym, że ukraińska i białoruska oficjalna narracja rządowa zaczyna traktować ziemie ruskie korony jako ówczesną Ukrainę. W związku z tym rody, które uległy polonizacji są traktowane, przynajmniej niektóre z nich, jako rody ukraińskie. Białorusini za to w ogóle nie mają żadnych wątpliwości iż wszystkie rody, które tam mieszkały były białoruskie.

Sięgając dalej, dowodem tego jest też spór o Kościuszkę. Moniuszko jest przecież najwybitniejszym kompozytorem białoruskim, twórcą ich opery narodowej. To są spory, które wiążą się bardziej z polityką niż ze stanowiskiem historyków. Historycy są bardziej zdyscyplinowani, są bardziej umiarkowani w swych ocenach. Niekoniecznie kierują się racjami politycznymi. Wiadomo, żyją w konkretnym kraju, są wychowani w konkretnej kulturze i w związku z tym również w ich odbiorze widać ten odbiór zewnętrzny, polityczny i społeczny.

Historyk jak gwiazda rocka na koncercie?

Przeglądając program, trudno było zdecydować się, na który panel najlepiej pójść. Wybór był ogromny, a odbywało się ich kilka jednocześnie. Tak jak wielu innych uczestników migrowałam pomiędzy salami. W takich chwilach chciałoby się niczym święci z opowieści hagiograficznych opanować umiejętność bilokacji. Co najmniej. Zwłaszcza, że – co podkreśla profesor Chwalba – w Krakowie zjawiła się czołówka badaczy anglosaskich, którzy mają niezwykły talent do pięknego opowiadania, znakomitego pisarstwa i odkrywania problemów tam, gdzie inni ich nie umieją dostrzec. Jednak to nie wszystko. Jak zaznaczył profesor:

Również spojrzenie ze strony krajów skandynawskich, ze strony dalszych sąsiadów, na przykład Francuzów, a nawet Hiszpanów, na to co się działo w Rzeczpospolitej jest niezwykle inspirujące. Oni dotarli między innymi do takich źródeł do jakich my nie dotarliśmy. Dzięki temu dowiadujemy się, jaka była recepcja dawnej Rzeczypospolitej właśnie w imperium hiszpańskim, czy w imperium szwedzkim. Te materiały, które Szwedzi gromadzili, my do nich nie mieliśmy dostępu, a w tej chwili dzięki nim mamy. To jest wielka korzyść.

Teraz pozostaje czekać na kolejną edycję imprezy.

fot.Aleksandra Zaprutko-Janicka Teraz pozostaje czekać na kolejną edycję imprezy.

Frekwencja na III Kongresie Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski dopisała. Co ciekawe, wystąpieniom naukowców z Polski i zagranicy przysłuchiwało się wielu uczniów szkół średnich, którzy zjawili się całymi klasami, wraz ze swoimi nauczycielami. Mój rozmówca podkreślał, że młodzież przyszła elegancko ubrana, ze świadomością, że uczestniczą w ważnym wydarzeniu, w czymś co ma charakter święta. Swoim zachowaniem i uczestnictwem w dyskusji pokazywali, że to prawdziwe klasy humanistyczne.

Wśród uczestników kongresu byli uczniowie z ośmiu krakowskich liceów, a także młodzież z Olkusza, Chrzanowa i Tarnowa. Jak zaobserwował profesor, goście kongresu byli tym pozytywnie zaskoczeni:

Jeden z referentów był tak zachwycony reakcją młodych ludzi, którzy dyskutowali, którzy stawiali trudne pytania, polemizowali z tymi poważnymi uczonymi, no to były klasy humanistyczne, widać było że to były klasy humanistyczne, zresztą potwierdzali to. Jeden z referentów powiedział, ze czuje się jak gwiazda rocka na koncercie. To jest najlepszy przykład tego, jaka była doskonała atmosfera, jak dobrze to wszystko wyglądało.

Komentarze (3)

  1. Andrzej Sawa Odpowiedz

    Byłem,wrażenia bardzo ciekawe,sporo interesujacych rozmówców wiele ciekawych spojrzeń na naszą historię.

    • Nasz publicysta |Anna Dziadzio Odpowiedz

      @Andrzej Sawa: Jak widać znalazł Pan interesujący Pana komentarz. Dziękujemy także za podzielenie się z nami własną opinią. Pozdrawiamy.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.